Jukatan – tajemniczy półwysep, oblewany wodami turkusowego Morza Karaibskiego z jednej strony, a falami Zatoki Meksykańskiej z drugiej. Słynny na całym świecie, jako doskonały cel podróży. Zarówno tych wypoczynkowych, bo skierowanych do szalenie popularnego kurortu jakim jest Cancun, jak i tych krajoznawczych czy historycznych, ze względu na liczne pozostałości kultury Majów. Z całą pewnością warto poznać to miejsce!
Szalone Cancun czy spokojna Riviera Maya
Cancun to w zasadzie sztuczny twór, stworzony na potrzeby, rozwijającej się w zastraszającym tempie, turystyki masowej. Dotychczas popularne Acapulco, położone w cichej zatoce Oceanu Spokojnego, zaczęło odczuwać przesyt turystów i wobec szybko malejącej liczby miejsc w hotelach, władze Meksyku postanowiły wybudować Cancun – idylliczne miejsce dla wymagających turystów. Tu nawet wodę z kranu można pić, a na ulicy spokojnie zostawić walizkę ze złotem. W tym drugim przypadku, jeśli zniknie, to na pewno nie za sprawą lokalnych mieszkańców. Jest tu wszystko czego przeciętny turysta potrzebuje – dobre hotele, piękne i szerokie plaże, kluby i centra handlowe. Co innego położona niedaleko Riviera Maya. To miejsce stworzone na potrzeby bardziej wymagających turystów. Jest tu spokojnie, klimatycznie i idealnie jeśli chcemy po prostu odpocząć, bo w zasadzie oprócz pięknych plaż.. nic tu więcej nie ma 🙂
Polski akcent
Jednym z często odwiedzanych miejsc na Jukatanie, szczególnie przez Polaków, jest Izamal. Niepozorne miasteczko, z wyróżniającym się w jego centrum, żółtym klasztorem św. Franciszka. Powstał on z elementów piramidy, rozebranej przez Hiszpanów. To nic nadzwyczajnego, gdyż wiele kościołów, które powstały w Meksyku w czasach kolonialnych, zostało właśnie zbudowanych albo w miejscu piramidy albo wręcz z jej elementów. Jedną z ciekawszych rzeczy, które znajdują się w tym kompleksie, jest Matka Boska Jukatańska – patronka Izamalu i całego Jukatanu. Jej figura została w procesji przetransportowana prosto z Gwatemali, nic więc dziwnego że jest traktowana z wielką czcią. Jak bowiem inaczej wytłumaczyć fakt, że w każdą niedzielę jej postać jest wynoszona do zakrystii aby mogła.. odpocząć? 🙂
W czasach prekolumbijskich było to bardzo ważne centrum religijne, nawet jednak dzisiaj jest to miejsce licznych pielgrzymek. Na cześć Jana Pawła II, który przyjechał tu z wizytą, cała starówka została odrestaurowana i pomalowana na żółto (tak jak wyglądała w czasach kolonialnych), stąd też często Izamal nazywa się ,,żółtym miastem”. Jan Paweł II od zawsze zajmował ważne miejsce w sercach mieszkańców Meksyku, ale po wizycie w tym miejscu, kiedy to podczas kazania zwrócił się do władz o zmianę prawa i lepsze traktowanie Indian – pozostanie w nich na zawsze.
Krzyż z pęcherzami
Meridę warto zwiedzać wieczorem. Tutaj zawsze coś się dzieje, a widok ciągnących się wzdłuż chodników budek z jedzeniem, tańczących ludzi i malarzy artystów, nikogo nie dziwi. Alkohol sprzedają jednak tylko do godziny 17 – później w całym Meksyku obowiązuje prohibicja, ale i bez tego ludzie doskonale się bawią. To miasto, jak wszystkie meksykańskie, żyje wokół centralnego placu, zocalo. W miejscu, w którym je zakładano, wbijano pal i tam też wyznaczano centrum, wokół którego znajdowała się główna świątynia i domy. Dziś miejsce majańskich świątyń, zajęły hiszpańskie kościoły z kamienia. W Meridzie znajduje się jedna z ważniejszych budowli – Katedra Jedności z cudownym krzyżem, który ocalał z pożaru, poczerniał, ale zamiast się rozpaść, pojawiły się na nim pęcherze, przypominające te po oparzeniach ciała. Uznano to za cud, a do kościoła tłumnie przychodzą również Indianie – w pióropuszach i półnadzy, na specjalnie dla nich prowadzoną mszę, w każdy w czwartek, w języku maya-Jukatan.
Tajemnicze studnie
Półwysep Jukatan to wbrew pozorom niezbyt przyjazny teren. Brak tu żyznej gleby i przede wszystkim wody. Nie znajdziemy tu żadnych jezior czy rzek. Ówcześni mieszkańcy musieli sobie więc radzić inaczej. Rozwiązaniem okazały się naturalnie studnie kresowe, czyli cenote, które powstawały w wyniku żłobienia przez podziemne rzeki w wapiennym podłożu oraz cysterny, które tworzyli już ludzie, wrzucając do środka żółwiki, aby te napowietrzniały wodę. Historia związana z cenotami, jest jednak znacznie ciekawsza, trochę też przerażająca. Większość z nich była bowiem połączona podziemnymi korytarzami, coś na podobieństwo systemu naczyń połączonych. Wrzucano do nich dziewice i dzieci, jako ofiary dla boga deszczu Chaca. Jeśli taka ofiara, po wrzuceniu do głębokiej wody przeżyła, rzucano jej się na ratunek, a słowa które wypowiadała, odczytywano jako przepowiednię. W okolicach Chichen Itza znajduje się jedna ze studni rytualnych, w której znaleziono liczne złote przedmioty oraz kości. W innych, niepołączonych, można się kąpać albo uprawiać popularny ostatnio rodzaj turystyki, czyli nurkowanie w studniach.
Piramida jak katedra
Egipskie piramidy to coś zupełnie innego niż te meksykańskie. Te pierwsze służyły jako grobowce faraonów, te meksykańskie pełniły raczej funkcję katedry, gdyż stanowiły bazę pod świątynie, znajdującą się na samym szczycie. Im wyższa była ta „katedra”, tym kapłan mógł być bliżej boga. Początkowo wykorzystywano naturalne wzniesienia, z czasem jednak usypywano coraz większe i obkładano dookoła kamieniami, aby zapobiec zniszczeniu przez spływającą wodę. To na samym szczycie składano krwawe ofiary, które teoretycznie były dobrowolne. Jednak piramidy były bardzo wysokie, a schody wiodące na szczyt wąskie. Wojownik który raz zdecydował się wejść na górę, po prostu bał się już zejść..
Czyżby kalendarz?
Najsłynniejszym must see Meksyku, jest z całą pewnością Chichen Itza. Ta ogromna piramida, doczekała się już milionów zdjęć, w aparatach turystów z całego świata. I faktycznie robi ogromne wrażenie! Cały kompleks jest wart zobaczenia, bo oprócz niej znajdziemy tam też największe na świecie boisko do gry w pelote, Czworokąt Mniszek (nazwany tak przez Hiszpanów, gdyż Majowie nie mieli mniszek) czy Świątynię Tysiąca Kolumn. Bez wątpienia to jednak po zdjęcie piramidy Kukulkana, przyjeżdżają tu turyści. Jest to jeden wielki kalendarz! Sami zobaczcie! Piramidy składa się z 9 platform, przedzielonych schodami na dwie części, co daje liczbę 18 – tyle było miesięcy w roku majańskim. Każda z platform ma po 52 platfony (52 to liczba lat w cyklu majańskim). Jeśli policzymy stopnie, doliczymy się 91 na każdej z 4 stron świata, co daje nam razem liczbę 364 plus wejście do świątyni.. 365, prawda że niezwykłe? W dniu przesilenia, słońce rzuca cień na piramidę, co daje zjawisko przypominające jakby to wąż spełzał na ziemię. Wtedy już kapłan stał na szczycie i składał krwawe ofiary z ludzi, a tłum zgromadzony pod piramidą, odbierał to jako zjawisko nadprzyrodzone, jako sygnał od bogów, że właśnie od teraz należy siać!
Oczywiście to nie koniec atrakcji Jukatanu! Tych jest mnóstwo i zapewniam, że każdy znajdzie coś dla siebie. Od gorących plaż u wybrzeża Morza Karaibskiego, po cudowne rezerwaty przyrody, jak na przykład ten z flemingami w Celestun. No i liczne piramidy, których tutaj jest mnóstwo, a tak naprawdę to każdy większy pagórek jest „podejrzany”. Po prostu nie wszystko jeszcze odkryto 🙂