Republika Południowej Afryki
Republika Południowej Afryki dotrzymuje obietnic. Marzycie o wielkich przestrzeniach, dzikich zwierzętach, malowniczych plażach oraz dobrym jedzeniu i winie? Przyjedźcie do RPA!
Republika Południowej Afryki od niedawna ma nową twarz. Od 1991 roku kraj stał się państwem demokratycznym. Apartheid odszedł z tej ziemi raz na zawsze. RPA leży na południowym krańcu Afryki. W dużych miastach południowoafrykańskich należy zachować ostrożność, ale współczesne władze robią wszystko, by turyści czuli się wyjątkowo bezpiecznie. Wybudowano doskonałe drogi, nowoczesne hotele są skrojone na każdą kieszeń, restauracje lśnią czystością. Na zwiedzenie Johannesburga potrzebujemy kliku dni. Oczywiście ci, którzy są spragnieni natury, mogą od razu wyruszyć w interior i przemierzać kilometry sawanny spotykając dzikie zwierzęta i podziwiając niebywałe krajobrazy. Ale nie wolno nie zwiedzić muzeum Nelsona Mandeli, mieszczącego się w jego dawnym domu. To temu laureatowi Pokojowej Nagrody Nobla RPA zawdzięcza dzisiejszą demokrację. Aby lepiej zrozumieć kraj, warto zobaczyć murzyńską dzielnicę Soweto, zajść do lokalnej restauracji, napić się chibuku, lokalnego piwa, i zjeść mogodu, czyli wieprzowe flaki. Najlepiej wybrać się rowerem wraz z miejscowym przewodnikiem. Gwar tej wielkiej metropolii jednak jest uciążliwy. Relaks da nam podróż na Dzikie Wybrzeże. Ten 250-kilometrowy pas wybrzeża mieści aż 5 parków narodowych. Zobaczymy tam wyjątkowe wodospady, których wody wlewają się bezpośrednio do oceanu (5 spośród 12 takich wodospadów na świecie). Miłośnicy górskiej wspinaczki muszą odwiedzić Waterval Boven. Surferzy mają tu doskonałe warunki do pływania na falach praktycznie w każdym miejscu wybrzeża, ale szczególnie polecane są miejscowości Table View, Blouberg i Big Bay, wszystkie w okolicach Kapsztadu. Podróżując po RPA warto odwiedzić Swaziland, czyli Suazi. Ta malutka afrykańska monarchia, granicząca z RPA w Górach Smoczych, jest turystycznym rajem. Tu bez obawy możemy bawić się całą noc goszczeni przez niezwykle przyjaznych i spokojnych tubylców. W czasach apartheidu, to tu właśnie zjeżdżali się europejscy turyści spragnieni afrykańskiego folkloru.