Melia Las Antillas

NEVER AGAIN !!!!!!!!!!! Bylismy w tym niby 4 gwiazdkowym hotelu w 12 doroslych osób,hotel brudny,brak jedzenia,slabe driny,nie mila obsluga,pokoje stare ,lazienki brudne ,totalny syf,nie polacam tego hotelu ,omijajcie szerokim ŁUKIEM ,nie jest wart odwiedzenia........jedyny plus to plaza i dj w barze na plazy najlepszy gosc ......z obslugi

Po przeczytaniu wielu opinii w internecie o hotelach w Varadero, strasznie się bałam wyjazdu na Kubę i bardzo starannie wybierałam hotel na nasze wakacje. Zdecydowaliśmy się na Melia Las Antillas, ponieważ był to hotel dla dorosłych, na zdjęciach był piękny ogród oraz miał 3 miejsce w rankingu Tripadvisor hoteli w Varadero. Na szczęście się nie rozczarowaliśmy !!! Już od wejścia było sympatycznie, w recepcji powitała nas przemiła, uśmiechnięta Yoselyn - zawsze była pomocna- właściwa osoba na właściwym miejscu ! Gdy pojawiły się problemy ze zbyt głośnymi nocą sąsiadami, natychmiast zaoferowała inny pokój, a gdy nie chcieliśmy skorzystać z przeprowadzki, interweniowała u managera i problem się nie powtórzył. Dziękujemy !!! Drugą niezwykłą osobą była Tatiana- barmanka w barze przy basenie. Piękna, energiczna kobieta, która nie pozwalała, by gość czekał na swój napój, nie tylko sama przygotowywała drinki, ale potrafiła też zarządzić kolegami, by jak najszybciej wszyscy goście zostali obsłużeni. I robiła najlepsze cappuccino !!! Najpóźniej poznaliśmy Clemente - kelnera w głównej restauracji ( bo rzadko tam jadaliśmy, woleliśmy El Conuco przy basenie na świeżym powietrzu albo a'la carte). Clemente to kelner- gigant !! niewielki wzrostem, ale ogromny duszą i powołaniem. Szybki, sprawny, uśmiechnięty, życzliwy -naprawdę kelner z powołania ! Tyle o ludziach. Jeśli chodzi o pokój - mieliśmy okna i balkon na basen. W pokoju jest naprawdę duży kingsize bed. Dwie kanapy , lodówka, biurko i fotel znajdują się kilka stopni schodów niżej. Wanna, wc i bidet znajdują się w zamkniętym pomieszczeniu z lustrem na drzwiach, a umywalka z dużym blatem we wnęce, gdzie jest także szafa z deską do prasowania i żelazkiem. Ogród był nawet ładniejszy niż na zdjęciach- piękne duże palmy, krotony, hibiscusy i wiele innych, o które dbają ogrodnicy. Jeden z nich był tak miły, że przewiesił mi hamak, bo materace z bungalowów zostały zabrane. O plaży nie ma co pisać - wiadomo, drobniutki biały piasek, szeroka, piękna. Jedyny problem to jedzenie. Właściwie przez 8 dni jadłam wyłącznie ryby, przeważnie pyszne, w tym bardzo dobre ceviche. Niestety, próbowałam wołowinę - tylko raz nadawała się do jedzenia, nikt nie potrafił jej zrobić dobrze z grilla. Desery , ciasta też nie były mocną stroną kuchni. Ale - nigdy nie byłam głodna, zawsze były jajka, omlety, sery, jogurt i owoce, pieczywo i croissanty. Zastanawiam się jak szef aprowizacji potrafił zakupić te wielkie ryby, sery, kurczaki i inne rzeczy, których nie ma w sklepach. Cóż, Kuba ma problemy, ale w hotelach tak się tego nie odczuwa. Tylko wino czerwone mogłoby być lepsze :)

Polecam bar przy plaży. Pięknie położony na uboczu w cieniu. Bardzo miła i profesjonalna obsługa. Zawsze uśmiechnięci barmani robiący zdecydowanie najlepsze drinki w hotelu. Pozdrowienia dla Raul, Colon i Jorge Luis :-)

Polecam hotel. Nie ma się do czego przyczepić. Bdb jedzenie. Internet w cenie 10h dziennie. Obsługa miła i uśmiechnięta.pokoje codziennie sprzątane i czyste. Plaża czysta, darmowe ręczniki i leżaki. Komarów brak.

Otoczenie hotelu, to zdecydowany plus: rozległy ogród, zadbany, z pomysłem - cieszy oczy! Sam hotel lata świetności już dawno ma za sobą - wymagałby porządnego remontu: obtłuczone kafle, zniszczone meble, wanna z odpryskami emalii... Niemniej jednak na plus trzeba zaliczyć wielkość pokoi - ogromne i dwupoziomowe (część sypialna i wypoczynkowa) sprawną klimatyzację oraz wielkie i wygodne łóżka. Plusem jest też mini bar w pokoju codziennie zaopatrywany w wodę i lokalne napoje niealkoholowe. Sprzątanie pokoi - pewnie tak, jak w wielu innych miejscach - rynek, a o kątach i ścianach można zapomnieć. Plaża hotelowa jest zadbana, z wystarczającą ilością parasoli i leżaków. Zejście do morza baaaardzo łagodne. Woda w morzu? Cacucho - nie chce się z niej wychodzić. Wieczorny program rozrywkowy bogaty i na wysokim poziomie, choć w ciągu dwóch tygodni powtarzały się występy... Największym minusem było wyżywienie! Śniadania jeszcze dość dobre, ale poza tym... Codziennie to samo i nawet w tych samych miejscach, mięso złej jakości i twarde, zupy słone, totalny brak warzyw (te, które były nie miały soku, były łykowate, nieapetyczne) i owoców: w czasie mojego pobytu był sezon na mango i tym bardziej dziwi fakt, że było go jak na lekarstwo; pozostałe owoce, które były w wystarczającej ilości, to paskudny arbuz, ananas (czasem nadgnity - mam zdjęcia), banany (nie zawsze pierwszej jakości - mam zdjęcia), papaja bez zastrzeżeń i niesmaczna guawa. Na tym obfitość owoców się kończy! Na szczęście są jeszcze 3 restauracje "ala carte" (na zapisy) i tam jest dość smacznie, chociaż szału nie ma. Na koniec jeszcze problem z napiwkami: obłęd! Jak się kelnerowi nie da, to udaje, że nie widzi i idzie do innego gościa. Nawet występujący artyści biorą do ręki koszyk i nachalnie chodzą od stolika do stolika! Makabra! Byłem 4 lata temu na Kubie w rejonie Holguin i to był inny świat: tam jeszcze sobie turystów szanują. Podsumowując: wyjazd na Kubę nie należy do najtańszych (dla Polaków) i za te lub mniejsze pieniądze można pojechać np. na ciekawszą Dominikanę.